1790km
72,9km
Zaczęły się góry. Biegi 1:1 i dużo cierpliwości. Antek dalej ma krzywe koło z tyłu(zobaczyłam to jeszcze w Oslo i koleś w serwisie wymienił mi jedną szprychę, tylko nie wycentrował tego za dobrze), ale jeszcze jedziemy.
Wykąpałam się w pięknej, górskiej rzece. Później spotkałam Marca i Alexa ze Szwajcarii i siedzieliśmy sobie z piwkiem przy ognisku(ja oczywiście tutaj alkoholu nie kupuję, bo cholernie drogi, ale wszyscy mi stawiają). Chłopaki studiują architekturę i śmiali się, że musi być ciężko być architektem w Norwegii, bo wszyscy budują te same czerwone domki z białymi oknami.