Archiwum bloga

11 lipca 2012

DZIEŃ 12

Kopenhaga. Zwiedzałam trochę miasto. Większość czasu spędziłam w muzeum narodowym. Ogromne było i widziałam dużo pięknych rzeczy. Poważne zbiory tu mają. Byłam w Christienii. Takie miasto w mieście. Policja tam nie wchodzi. Nie wolno robić zdjęć. Mają targ i sprzedają różne ręcznie robione rzeczy, biżuterie, ubrania, takie jakieś hipisowskie i indyjskie. Mają stoiska na których sprzedają zioło. Wszyscy to palą na ulicy. Domy wybudowane przez nich wyglądają jakby się miały zawalić. Wszędzie bardzo kolorowo i ciekawie.
To cudowna sprawa ze akurat Kopenhagę mogę zwiedzać na rowerze. Nie można inaczej. Niesamowite rowerowe szaleństwo. Więcej rowerów niż samochodów, zdecydowanie. Więcej rowerów niż ludzi. Ścieżka rowerowa szeroka jak pas jezdni i to w obie strony i tak w całym mieście i 40 km przed miastem też. Na światłach tłok. 20 rowerzystów obok siebie rusza. Niesamowite.