Archiwum bloga

4 września 2012

DZIEŃ 67

Wstałam o 6:00 i płynę słynną Hurtigruten do Tromso. Wszystko mega wypaśne, troszkę w starym stylu i może troszkę kiczowate. Czuję się jak na Titanicu. Sami starsi ludzie. Siedzę na pokładzie 7 i oglądam widoki.

Jadę z Polski cały czas na tym samym łańcuchu więc myślę, że to będzie kolejna rzecz z którą będę mieć problem, ale ja się tam nie znam za bardzo na rowerach i jeszcze gumy jakoś nie złapałam.

Ktoś mi powiedział, że powinnam dostać Kolosa za mojego tripa. Pewnie za wyczyn roku ;) Jak do tej pory to jest mój wyczyn życia.
Trochę nieważne czy dojadę na ten Nordkapp czy nie, bo i tak zajechałam dalej niż się spodziewałam.
Chociaż przyznam się, że czuję ten magnes, że to już tak blisko. Jak Bozia da. Nie ma spiny w tym temacie.