78,9km
B. i F. wyjechali wcześniej, bo szybciej rowerują. Piękne góry, widziałam lodowiec. Ludzie z aut i autobusów robią mi zdjęcia, pokazują kciuka, uśmiechają się i mówią "good job". Strasznie lało kiedy zjeżdżałam na dół, ale gdybym się zatrzymywała za każdym razem kiedy pada to dojechałabym najdalej do Danii. Po drodze znowu spotkałam francuzów i pojechaliśmy razem do Lom na pizze. Cieżko za nimi nadążyć. Pedałują na maxa nawet jak jadą z górki (przecież rower z górki sam jedzie), ale trochę mnie to zmobilizowało. Spaliśmy koło opuszczonego domu z widokiem na turkusową rzekę.
Poziomek i malin więcej niż borówek na Skrzycznym.