Archiwum bloga

6 września 2012

DZIEN 69

Jeszcze w życiu nie widziałam tylu grzybów i to takich ogromnych (jak 2,3,4 moje dłonie). Tu nie ma małych grzybów. Wszystkie są wielkie. Zaczęłam rowerować o 14 bo padało (ciężko się składa namiot przy takiej pogodzie). Spoko się jedzie w deszczu. Przez cały dzień padało i było 5 stopni na plusie. Cała przemoczona zamarzałam jadąc z górki. Cieszyłam się kiedy trzeba było jechać pod górkę, bo mogłam się rozgrzać. Jak górka była za mała to specjalnie przerzucałam na ciężkie biegi. Roweruję bez żadnych dłuższych odpoczynków, bo bym zamarzła. Mam gotowe kanapki, zatrzymuję się pod jakimś przystankiem, jem szybciutko i jadę dalej. Kiedy rozkładałam namiot przed Oksfjordhamn o 20:00, było 3 stopnie plus.
70km