Archiwum bloga

7 września 2012

DZIEN 70 PIERWSZY ŚNIEG, PIERWSZE RENIFERY I NAJZIMNIEJSZA NOC

Wstaję rano (czyli o 8:00), wyglądam z namiotu, a na górach naprzeciwko widzę....świeży śnieg! Ależ się zaczęłam śmiać, chyba z tego szoku. To mój pierwszy śnieg tego lata. Jadę już sama 70 dni. Jestem na dalekiej północy Norwegii. I właśnie dzisiaj pierwszy raz zobaczyłam renifery. Wyjechałam wysoko w góry gdzie był przepiękny widok na fiordy i wyspy i cudowne światło przebijało się przez chmury, które unosiły się zaraz nad szczytami gór. Myślałam sobie wtedy, że to właśnie po to, i że warto się tak napedałować pod górę. Dostając taką nagrodę wcale nie czułam się już zmęczona. I wtedy....z mgły, niedaleko, wyszło w stronę światła małe stado reniferów. Dzisiaj przejechałam 65km. Śpię na polu za Ateidet. Kiedy o 21:00 rozkładałam namiot było -3 stopnie. Namiot od razu zamarzł, był jeszcze wilgotny, rano kiedy go składałam padało. Cały tropik był sztywny, trzeszczał i błyszczał. Zabrałam licznik z termometrem do środka. Wewnątrz namiotu miałam +1 stopień. W dodatku całe ciepło skraplało się na ścianie w środku. Miałam na sobie wszyyystkie ubrania: spodnie do kolan, w których jeżdżę, bawełniane legginsy, ciepłe legginsy, gruby dres, spodnie przeciwdeszczowe, 4 pary najgrubszych skarpet (więcej się nie zmieściło), koszulkę z krótkim, z długim, sweterek, ciepłą bluzę z kapturem, polar, kurtkę przeciwdeszczową, chustę, opaskę z polaru na głowie, czapkę, dwie pary rękawiczek. Wypiłam ciepłą herbatę, którą miałam w termosie (co było świetne, ale do czasu, kiedy zachcialo mi się siku). Schowałam się całkowicie w moim śpiworze zostawiając tylko małą dziurkę na powietrze. Przykryłam się srebrno-złotym kocem ratunkowym. To była moja najzimniejsza noc na dalekiej północy i w moim życiu. Ludzie mówili mi później, że było -7 stopni i widzieli zorzę polarną. W nocy budziłam się wiele razy i wyglądałam z namiotu, ale zorzy nie widziałam. O czwartej nad ranem wewnątrz namiotu był -1 stopień i wszystko co wcześniej było mokre zaczęło zamarzać i myślę sobie: "kurczę, zawsze chciałam spać w iglo". Mój śpiwór teoretycznie daje mi komfortową temperaturę przy minus pięciu, ale powiem wam, że nie było mi zbyt komfortowo.