Archiwum bloga

9 września 2012

DZIEN 72

91km
Całkiem spoko droga tylko, że pada cały czas. Jechałam cały dzień w deszczu i było 3-5 stopni na plusie. Byłam cała przemoczona, a palce i stopy całkowicie mi zamarzały. Nie byłam w stanie nawet zmienić biegów. Kiedy dojechałam do Skaidi, w motelo-restauracji zapytałam o cenę noclegu. 770 koron to stanowczo za dużo. Kupiłam sobie wiec hamburgera (najtańszy w karcie) żeby tam posiedzieć i się zagrzać. Pracował tam Omar z Maroko (z miasta Tan-Tan). Zaproponował mi nocleg w małym mieszkanku, które wynajmuje razem ze swoim starszym bratem. Gadaliśmy do 2 w nocy o religii muzułmańskiej i oglądalismy al jazeere. Bardzo ich bawiło to, że podobała mi się ich ludowa muzyka, którą mi puszczali. Dowiedziałam się trochę o ludziach Sahary.